Pojawiały się zza drzew, wyłaziły z grobu Elizy. Były ich tuziny, wiele tuzinów, pędziły z rozpostartymi ramionami i rozdziawionymi paszczami, ich bezbarwna skóra lśniła w świetle gwiazd. Zdawało mi się, że wszystkie groby i grobowce wypluwają z siebie swoją nieczystą zawartość. Niewątpliwie wróg dysponował miażdżącą przewagą. W bezradnej zgrozie przyglądałem się, jak zbliżają się ścigające nas bestie. Źródło okładki: www.edyp.pl